Wczorajszy dzień był w naszym domu dniem Halloween. Upiorna twarz dyni stała się najbardziej rozpoznawalnym znakiem rozpoznawczym tego święta. Dla nas nie było to wyjątkiem. Zakończenie miesiąca zakończyliśmy sukcesem, rzeźbiąc dynie u Tiffany’ego.
Cała impreza odbyła się w przyjaznym i swobodnym duchu. Prawie każdy włączył do swojego stroju coś typowo halloweenowego. Duchy, szkielety i oczywiście bezzębne dynie najczęściej się na mnie gapiły. Choć temperatura na zewnątrz gwałtownie spadła, zdecydowanie nie było nam zimno. Oprócz dobrego nastroju, ogień w kominku sprawiał, że panowała przyjemna atmosfera.
Każdy dział składał się z poszczególnych drużyn, a że przez cały rok jesteśmy konkurencyjni, to tym razem nie było inaczej. Nasze sprytne ręce od razu wskoczyły do konkursu na najpiękniej wyrzeźbioną dynię. Po pracowitym dniu była to dla nas zabawa, więc sala cały czas wypełniona była wiwatami i śmiechem. Niektórym pomagali członkowie rodziny, dzięki czemu kreacje były tym bardziej kreatywne.
Nadanie dyni nowej wizualizacji było miejscami trudne. Oprócz noża powszechnym narzędziem do uzyskania określonego kształtu stał się młotek. Oddział w Plovdiv i Revúca również wziął udział w halloweenowym teambuildingu. Wspólnie osiągnęliśmy ostateczne wyniki.
Zwycięzcami są wszyscy, ale sami oceńcie, która jest najładniejsza. Więcej zdjęć z ateńskiego teambuildingu znajdziecie na naszej stronie Strona na Facebooku .
Uhonorowaliśmy również tych, którzy w tym roku nie mogli być z nami.