Tatiana jest samotną kobietą pracującą jako opiekunka za granicą. Co dwa tygodnie jeździła do Hamburga, aby zobaczyć swoich pacjentów na wymianie. Zwykle korzystała z wygodnego transportu, nie zmieniając środków lokomocji. Teraz jednak martwiła się, jak i czy w ogóle do niego dotrze. Przeczytajcie historię niani, która wyruszyła w podróż przez kraj na własną rękę.

Na początku swojej drogi Tatiana z Puchowa nie miała pojęcia, że to będzie takie proste. Państwo zamykało lotniska, potem granice, a ona nie wiedziała, jak dostać się do Hamburga, by zobaczyć swoją pacjentkę, która jej potrzebowała i była już przyzwyczajona do jej opieki. Wielką pociechą było jednak dla niej to, że dwie koleżanki, które już dobrze znała, również miały podróżować w ten sposób.

Jej przygoda zaczęła się w samochodzie i czekała ją znacznie dłuższa niż zwykle podróż. Dodatkowo w związku z zaistniałą sytuacją zmuszona była odciążyć kilka pojazdów. Przyjaciel przywiózł ją na granicę austriacko-słowacką. Ponieważ żaden z nich nie znał przejścia granicznego Jarovce – Kittsee, zapytali o to kierującego nim policjanta. Bardzo pomocnie pokazał im gdzie i jak wysiąść i przekroczyć granicę, co ich mile zaskoczyło. Po stronie austriackiej byli też policjanci, którzy pokazali im pociąg, do którego on i jego koledzy mieli wsiąść.

„Pociąg do Wiednia był pusty i czysty. Mieliśmy oczywiście na sobie togi i rękawiczki. W Wiedniu przesiedliśmy się na pociąg do Hamburga, na który musieliśmy chwilę poczekać, ale poszło szybko. Przyjechał punktualnie bez opóźnień, a wszystkie wagony były równie czyste. Około północy zostaliśmy skontrolowani przez służby graniczne, które zażądały od nas dokumentów podróży i umowy o pracę. Kontrola przebiegła sprawnie i szczęśliwie dotarliśmy do naszych pacjentów w Hamburgu. Byłem zdecydowany poddać się temu mniej komfortowemu środkowi transportu, ale ostatecznie nie było to nic tragicznego. Nie martw się, można to zrobić już teraz”.

– Tatiana